Wybór butów do biegania to temat rzeka. Temat, który rozgrzewa fora i grupy biegowe oraz w zasadzie zawsze budzi emocje. Bo z butami jest jak z racją i z prawdą: każdy broni swego jak niepodległości. Na co zatem zwrócić uwagę przy wyborze, ale i przy testowaniu, by w “godzinie zero”, czyli starcie w zawodach trailowych mieć pewność, że casting wygrał “ten jedyny”, najlepszy dla ciebie model?
Na temat butów do biegania napisano już wiele artykułów, a mimo to temat nadal jest interesujący dla większości biegaczy, a dla tych, którzy są na początku biegowej drogi – bywa wręcz priorytetowy. I nie się czemu dziwić – bez dobrze dobranych butów daleko nie pobiegniesz. Przy czym słowa “dobrze dobranych” nie będą tożsame z “najlepsze” w wymiarze uniwersalnym, bowiem to już kwestia mocno subiektywna. I nadużywane w niektórych kręgach i okolicznościach sformułowanie “to zależy” naprawdę tym względzie nie będzie przesadzone.
Dlaczego? Ano dlatego, że na dopasowanie obuwia mają wpływ takie czynniki, jak kilometraż tygodniowy i nawierzchnia, po której najczęściej biegasz, twoja waga, oczywiście długość i szerokość stopy oraz ewentualne inne cechy osobnicze. I choć to dopiero wierzchołek góry lodowej, pochylmy się nad najważniejszymi kwestiami, które być może właśnie teraz, u progu lata, ułatwią komuś wybór. Zatem… komu w drogę, temu buty!
Nie do zdarcia…?
Zelówki oczywiście, czyli podeszwa i bieżnik. Tego życzymy każdemu! By podeszwa twojemu buta była jak twój mental ultrasa – nie do zdarcia. Oczywiście, że co kraj to obyczaj i każdy z producentów będzie zachwalał swoje produkty jak tylko potrafi. Jednak my mówimy “sprawdzam” przede wszystkim bieżnikowi, czyli kołkom, których zadaniem jest zapewnienie stabilności i solidne oparcie w terenie.
Co to oznacza w praktyce? Przede wszystkim dostosowanie wysokości i kształtu kołków do podłoża. Innego bieżnika potrzebujesz biegając w Tatrach czy w podobnie skalistych warunkach, a innego – na błotnistych ścieżkach. W pierwszym przypadku lepiej sprawdzą się kołki nieco niższe/płytsze, ale za to gęściej rozmieszczone i zatopione w trochę twardszej gumie, natomiast w Bieszczady czy Beskid Niski warto zabrać raczej buty z dużo bardziej agresywnym bieżnikiem i nieco bardziej miękką gumą.
Test wytrzymałości
Ważną cechą butów do biegania w terenie jest oczywiście wytrzymałość. Sprawa wydaje się być oczywista: kamienie i korzenie, suche i mokre liście, trawa czy wspomniane już błoto – takie okoliczności nie sprzyjają urodzie buta. Powiedzmy sobie jasno: ładne i czyste buty do trailu są na sklepowej półce. Ale… czy tu o urodę chodzi? Przecież biegając trail mamy świadomość, że teren rządzi się swoimi prawami i… paradoksalnie to właśnie stanowi o jego uroku. Można by nawet zażartować, że gdybyśmy chcieli biegać w czystych butach, biegalibyśmy na asfalcie, a nie w Puszczy Knyszyńskiej. 🙂 Natomiast istotną kwestią jest, by odpowiednio zadbać o dobry, trwały sprzęt. Wybierając buty warto więc zwrócić uwagę na staranność wykonania poszczególnych elementów, zarówno w podeszwie, jak i w cholewce. Buty muszą znieść wielokrotne zderzenia twardym podłożem, ale to nie wszystko: one mają przecież stanowić ochronę dla stóp. Przypatrz się dobrze, czy w przodzie buta znajduje się tzw. otok, czyli gumowa osłonka, która zabezpieczy Twoje palce przed uderzaniem w korzenie czy kamienie. Pamiętaj przy tym, że tu szczególnie należy pochylić się nad rozmiarem obuwia, bo w momencie zbiegu stopa przesuwa się do przodu (właśnie w kierunku otoka), na co powinna mieć wystarczającą ilość miejsca – inaczej niestety grozi ci pożegnanie z przynajmniej częścią paznokci. A tego nie życzymy nikomu.
Znośna lekkość bytu, czyli komfort ponad wszystko
Buty do trailu, wbrew ogólnemu wrażeniu, to nie czołg. Owszem, powinny być mocne i trwałe, ale przy tym również lekkie. I tu na scenę wkraczają dwa kolejne ważne elementy: podeszwa środkowa z pianką i różnego rodzaju płytkami, ale także cholewka i język z systemem wiązań. Rozdzielmy jednak te kwestie, najpierw na tapet biorąc właśnie podeszwę i pianki.
W nawiązaniu do tego, o czym pisaliśmy na początku, dobór buta należy od m.in. liczby pokonywanych kilometrów – i to zarówno na codziennych treningach, jak i na zawodach. Inny model buta sprawdzi się na dystansach pół- i okołomaratońskich, a inny – na srogim ultra. Weźmy takiego Bisona. Nasze trasy są mocno biegowe i nie spotkasz na nich zbyt wielu przewyższeń, ale na dystansach od pięćdziesiątki w górę twoje stopy na pewno podziękują ci za buty z amortyzacją.
I znowu: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i każdy biegacz/każda biegaczka ma inne potrzeby, niemniej przyjęło się uważać, że duża warstwa pianki daje nam ten wspomniany już komfort, który odczują twoje stopy zwłaszcza po kilku godzinach biegu. Modeli na rynku jest dużo, jednak w biegach trailowych i biegach ultra amortyzacji, czyli systemu chroniącego nasze stawy, ścięgna i mięśnie przed uderzeniami i wstrząsami wynikającymi z wielokrotnie powtarzanego ruchu i uderzeń o podłoże, po prostu nie da się przecenić. Owszem, dodatkowo warto zwrócić uwagę na sprężystość i responsywność czy tzw. czucie podłoża, niemniej ponad dynamikę warto w tym momencie postawić właśnie na to, by nie zrobić sobie krzywdy i cieszyć się bieganiem aż do mety.
Razem czy osobno?
Druga kwestia, czyli cholewka, język i system wiązań. Dlaczego to takie ważne? Choć trail running kojarzy się ze wszystkimi porami roku, a pogoda na początku października może nas zaskoczyć w dwie strony, to przecież stopa w ruchu musi oddychać. Żeby więc umożliwić jej cyrkulację wilgoci (tej z wewnątrz i tej z zewnątrz), cholewka buta powinna być zrobiona z przewiewnych materiałów. Musi też być trwała, co jak już wspomnieliśmy, zwłaszcza w terenie może być wyzwaniem. Swoich zwolenników mają membrany typu GORE-TEX, ale tu radzimy ostrożność zwłaszcza ze względu na gorszą oddychalność (co wynika z podstawowych właściwości membran rzecz jasna).
Inną kwestią jest język i system wiązań, bo tu niemal każdy producent ma swój patent. Jedni pozostają wierni sznurówkom, inni idą w kierunku cienkich linek z możliwością dopasowania poprzez zaciągnięcie. Coraz częściej można spotkać również małe kieszonki w języku, do których można schować te kevlarowe linki, ale nie jest to oczywiście konieczność, by biegać w komforcie. Ważne! Pamiętaj, że stopień zawiązania sznurówek (nieważne, w jakiej formie one są) mogą ci zepsuć lub uratować start. Zbyt lekkie wiązanie może pociągnąć za sobą niestabilność w bucie i niepewność kroku, a co za tym idzie – większe ryzyko np. skręcenia kostki, ale zbyt silne dociśnięcie utrudnia pracę mięśni i niepotrzebnie spina stopę, a nawet całą nogę, która zwłaszcza w terenie jest wtedy bardziej podatna na urazy. Przetestuj różne opcje wystarczająco wcześniej, by w dniu zawodów absolutnie wszystko było, nomen omen, zapięte na ostatni guzik.
Przymierz też kilka modeli różniących się m.in. mocowaniem języka – być może przysłowiowym języczkiem u wagi będzie u ciebie system zintegrowany z cholewką, znany z butów na asfalt i coraz częściej spotykany również w butach trailowych. System taki będzie stanowił dodatkową ochronę przed wpadaniem tak powszechnych w terenie liści, drobnych kamyków czy innych drobiazgów, ale nie jest on jedynym stosowanym w tym celu rozwiązaniem. Gdy twój ulubiony model buta nie ma takiego szczegółu w swojej konstrukcji, nie przejmuj się – ratunkiem mogą okazać się tzw. stuptuty, czyli materiałowe, elastyczne “ochraniacze” zakładane na buty właśnie po to, by do wnętrza nie trafiały niechciane śmieci.
Nic nie może przecież wiecznie trwać
Na koniec warto podkreślić, że – podobnie jak pisaliśmy w poprzednim artykule – choć to nie sprzęt biega, lecz biegacz i biegaczka, warto poświęcić chwilę, by wybrać taki model buta, który będzie najlepszy właśnie dla ciebie. Ideały nie istnieją, ale w tych czasach dobrobytu i “walki zbrojeń” producentów ze świata sportu, na pewno mamy w czym wybierać. Warto otwierać się na nowe, warto, a nawet trzeba testować i zmieniać – choćby po to, by nogi i cała sylwetka nie przyzwyczajały się do jednego wzorca ruchu.
O trwałości obuwia powie ci jego wygląd, ale i odczucia płynące z ciała: jeśli ono uzna, że buty trzeba wysłać na emeryturę, na pewno dadzą ci o tym znać choćby kolana. Do tego czasu dbaj o buty jak o własne nogi. Na bieżąco usuwaj błoto i inne zanieczyszczenia; pierz ręcznie z użyciem odpowiedniego detergentu; susz z dala od źródła ciepła i najlepiej ze zwiniętymi gazetami w środku – będą one chłonąć wilgoć i zapobiegną deformacji fasonu. A przede wszystkim – baw się bieganiem niezależnie od wszystkiego.
Do zobaczenia na trailowych ścieżkach!