Biegowa jesień: jak dobrze zaplanować roztrenowanie i dlaczego warto to zrobić?

Ostatnia aktualizacja: 9 listopada 2025 r.

Jaka jesień jest, każdy widzi. Raz piękna i słoneczna, raz deszczowa, wietrzna i bardzo przygnębiająca. Ale z naturą nie wygramy! Więc zamiast z nią walczyć, zaplanujmy dobrze ten czas. Zacznijmy od roztrenowania, by potem, punkt po punkcie, wracać do mądrego treningu właściwego dla okresu przygotowawczego.

Czy roztrenowanie jest dla każdego?

Odpowiedź brzmi: to zależy. Bo teoretycznie przerwa od biegania nie jest przymusowa. Warto jednak ją wdrożyć z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że sportowo to najlepszy czas, by podsumować to, co było, wyciągnąć wnioski i na tej podstawie planować kolejne tygodnie i miesiące. 

Takim nieformalnym okresem roztrenowania bywa czas po biegach niepodległościowych, które odbywają się jak kraj długi i szeroki. To dobry moment także dla miłośników trailu – większość startów zapewne macie za sobą i można wrzucić na luz nie tylko z treningami, ale także z reżimem żywieniowym czy ciągłym skupieniem na procesie. 

Bo roztrenowanie to nie tylko czas na odpoczynek, doleczenie kontuzji czy na zabiegi medyczne, których nie mogliście wykonać w trakcie roku. To czas, którego bardzo potrzebuje nasz układ nerwowy, ciągle pobudzany i nakręcany codzienną logistyką, nierzadko presją i trudnościami życia sportowca amatora. 

Czas zadbać o zdrowie

Nie zdziwcie się, że właśnie teraz może Was złapać przeziębienie – nie będzie to wynikać wyłącznie z pory roku. To naturalna i wcale nie tak rzadka reakcja organizmu na fakt, że przestajemy mu przykręcać śrubę, że ciało (a także umysł i emocje!) nareszcie mogą trochę więcej odpocząć zamiast być w ciągłym stanie „walcz-uciekaj”. Ręka do góry, kto się nigdy nie rozchorował w pierwszych dniach urlopu? Nie jesteście sami. 

Niektórzy psychologowie i badacze mówią nawet o syndromie „choroby urlopowej/wypoczynkowej” (leisure sickness), a jego przyczyn upatrują z jednej strony w psychosomatyce, a z drugiej – właśnie w przemęczeniu układu odpornościowego. W obu przypadkach chodzi o to, że po okresie wzmożonej aktywności, gdy zmęczenie i narastający stres regulowane, a bywa że i maskowane są przez takie hormony, jak m.in. kortyzol, nasz organizm nie ma siły na dalszą walkę. To dlatego mogą pojawić się takie objawy, jak gorączka, katar, ból brzucha, bóle głowy czy ogólny niepokój. 

Ale uwaga – są jeszcze bardziej skrajne przypadki, bo niektórzy nazbyt ambitni zawodnicy amatorzy mogą odczuwać stres z powodu… nicnierobienia czy też chwilowej przerwy od realizacji planu treningowego. Nierzadko zamiast wykorzystać ten czas na spotkania ze znajomymi i spędzenie miłych chwil z rodziną, wyspanie się, być może kulinarne przyjemności czy… planowanie startów w nowym sezonie, oni rzucają się na nowe dyscypliny, podejmują się kolejnych wyzwań czy próbują pokazać światu (lub samemu sobie), że aktywność jest tak nierozerwalnie związana z ich naturą, że nie ma w ich życiu miejsca na nic innego. I to też nie jest dobre i wymagałoby konsultacji ze specjalistą – choćby z psychologiem czy coachem zdrowia.

Reset nie tylko dla ciała

Zaufajmy ciału i dajmy odpocząć umysłowi: na pewno wyjdzie nam to na zdrowie. A okres roztrenowania – w zależności od potrzeb – trwający ok. 2-3 tygodni niech będzie czasem prawdziwego resetu i łapania oddechu. Oczywiście, że nie namawiamy do skrajnego lenistwa czy obżarstwa. 

Ale możecie w tym czasie umówić się z innymi niż biegowi znajomymi do kina czy na koncert, pograć rodzinnie w planszówki, doleczyć kontuzje, odwiedzić mieszkającą na drugim końcu Polski babcię, wyrwać ósemkę, zrobić korektę przegrody nosowej albo poddać się odkładanemu dotąd zabiegowi (drogie panie, to doskonały czas na bardziej inwazyjne zabiegi kosmetyczne, choćby te na bazie kwasów).

Po tym wszystkim sami poczujecie, jak stopniowo zacznie pojawiać się tęsknota za bieganiem i za realizacją planu. Zwłaszcza jeśli pod koniec okresu odpoczynku do swojej sportowej rutyny włączycie ćwiczenia na siłowni czy na hali sportowej albo wsiądziecie w domu/garażu/piwnicy na trenażer. Jest to o tyle istotne, że dzięki temu płynnie wejdziecie w reżim treningowy i ten poziom aktywności, do którego jesteście przyzwyczajeni przez pozostałe okresy w roku. 

Powrót do planu powinien następować stopniowo – ale o tym przecież wiecie. Nie bójcie się tego, że nie od razu organizm wejdzie na wysokie obroty, że trzeba będzie czasem zrobić krok wstecz czy po raz kolejny wracać, gdy przypląta się sezonowa infekcja. To normalne i naprawdę konieczne dla szeroko pojmowanego zdrowia.

A spokój, który zapanuje w Waszej głowie, może okazać się bezcenny także w kontekście planowania startów. Usiądźcie do tego z ołówkiem w ręku, ale także z optymizmem i nadzieją – bo oto nadchodzi nowe: nowy rok, nowy sezon, nowe plany i marzenia do spełnienia.

Powodzenia, Bizony! Niech moc będzie z Wami! Udanego roztrenowania.


Biegowa jesień: jak dobrze zaplanować roztrenowanie i dlaczego warto to zrobić?


AKTUALNOŚCI